O nie. Nie mogła się teraz pokazać. Odwrócił się.

O1ivia filmowała.

Ledwie drzwi się za nim zamknęły, Rick ponownie skupił się na ustalaniu miejsca pobytu
Coś się dzieje, i to coś złego.
– Mam to za ciebie załatwić?
Uśmiechał się na myśl, że psuje jej szyki, skomplikuje rozgrywkę.
rozciągał się ogrom Pacyfiku. Na wschodzie wzrok wabiły wille z basenami.
Chodź, chodź!
przestań! – Brnęła przez słoną wodę, usiłowała dosięgnąć kamery, zanim zniknęła pod wodą.
olej rycynowy efekty Zobaczyła swoje odbicie w bocznym lusterku. Spoglądały na nią pełne smutku
181
koło... Siódmej? Ósmej? Nie byłem na recepcji. – Urwał, spojrzał na, jak sądził, przyjaciela. –
jesteś? Na miłość boską, Jennifer!
Bentz wytężył wzrok i zobaczył srebrnego chevroleta daleko przed sobą, na kolejnych
Moją uwagę zwraca jedno zdjęcie tej suki, na którym patrzy prosto w obiektyw.
– Nie, poczekamy na Straż Przybrzeżną powiedział. Ratownicy już dobijali do małej
https://fashionistki/lakiery-do-paznokci-golden-rose-zalety/

122

Naprawdę w to wierzyła, ale od wypadku...
O1ivia słyszała rytmiczny stukot z góry.
obawiała, że ktoś zobaczy, że z nim rozmawia. Wyprostowała się, jakby szykowała się do
Przechodzoną. Gdyby ktoś podniósł kurtynę, nakryto by ich; gdyby następna tancerka przyszła wcześniej, zobaczyłaby ich; gdyby zajrzał tu właściciel knajpy, jej kochanek musiałby zapłacić mu słono za milczenie, a Sugar stałaby się łatwą zdobyczą dla właści-ciela budy. Ten drań Buddy Hughs w zamian za milczenie zażądałby, żeby traktowała go tak samo jak swojego kochanka. Ta myśl zaczęła ją dręczyć. Sugar była dumna z tego, że jest jedną z niewielu „dziewczyn Buddy’ego”, które nie rozłożyły przed nim nóg. Nie chciała tego zmieniać. Jeszcze trochę i położy łapę na części pieniędzy dziadka Benedicta, a wtedy powie Buddy’emu i reszcie tego tałatajstwa, żeby się odwalili. Mimo pulsującej rytmicznie muzyki, usłyszała, jak otwierają się drzwi na zaplecze i jak jej kochanek nadchodzi szybkim krokiem. Rondo kapelusza zasłaniało mu twarz. - Widziałem twój taniec - powiedział, wsadził łapę pod szlafrok i zaczął miętosić jej piersi. Poczuła ostry ból, a jej sutek natychmiast stwardniał. Kochanek był brutalny, ale nie zbyt brutalny. - Tak? - Był tylko dla mnie. - Jesteś pewien? Skąd wiesz? - droczyła się z nim, patrząc na niego. - Potrafisz się ze mną drażnić. - Yhy. - Potrafisz być suką. - Znów ścisnął jej piersi. - Potrafię też zająć się tobą - odcięła się, widząc płomień w jego oczach. Był wysokim, wysportowanym mężczyzną, wystarczająco silnym, by odwrócić ją, przerzucić przez ramię lub wcisnąć na swego grubego fiuta. Zadbane ciało i bystry umysł. - Zobaczmy - powiedział i zdjął z niej szlafrok. Miała na sobie tylko stringi i frędzelki przyczepione do piersi. Obrócił ją, popchnął na toaletkę, rozsunął suwak i natarczywie masując kutasem jej pośladki, wszedł w nią. Wypięła się, chwycił jej piersi, wielkimi mięsistymi dłońmi pociągnął za frędzelki, bardzo podniecony, jakby zbyt długo powstrzymywał pożądanie. Przeszył ją krótkotrwały ból, ale nie przeszkadzało jej to. Bo robiła to z nim. Mógłby nawet dać jej klapsa otwartą dłonią. - O tak, malutka - powiedział, przyciskając ją mocno i jęcząc z rozkoszy. Wygięła się, wiedząc, że lubi, gdy opiera się o niego pupą. - Lubisz to, prawda? - Z jękiem pochylił się do przodu i ugryzł ją w kark. Niezbyt mocno, tyle żeby zaznaczyć, kto tu jest panem. Zaczęła mruczeć jak na zawołanie i zauważyła, że zwiększył tempo. Słyszała rytmiczną muzykę dobiegającą zza przepierzenia, słyszała wrzaski i gwizdy tłumu. Wreszcie, jęcząc i sapiąc, zaczął szczytować, a potem opadł na nią. Zobaczyła w lustrze jego czerwoną, spoconą twarz i przez moment poczuła odrazę.
półpiętrze, obnażony, idealny cel. Przywarł plecami do ściany i omiótł światłem latarki pustą
wszystkiego, co w naszej mocy. A teraz zginęły dwie kolejne niewinne istoty, by jesteśmy
do baz danych, ktoś szanowany w Parker Center, kto poprzez Jonasa Hayesa dowie się, jak
– Owszem. Montoya w Nowym Orleanie, a tu mam jeszcze kilku kumpli w policji.
Czerwony ból pod powiekami zdradzał, że napastnik zapalił światło i zakłada jej coś
Ktoś z policji?
https://fashionistki/gosha-rubchinskiy-droga-do-swiatowej-kariery/ do diabła, miała wreszcie odzyskać to, co jej się należy. Jeśli te cholerne plotki nie były tylko plotkami, to ma prawo do części fortuny Montgomerych. Ale sprawiedliwość nie była rychliwa, co doprowadzało Sugar do szału. Dość już miała tego nędznego domu, a właściwie przyczepy, dość wszystkich tych „porządniejszych”, prawowitych członków rodziny, którzy traktowali ją jak śmieć. I rzygać jej się chciało od tego tańczenia dla bandy podstarzałych, wstawionych facetów, którzy spuszczali się w spodnie, gdy tylko zamachała nogami. Tak jakby któryś z nich miał u niej jakiekolwiek szanse. Była striptizerką. Nie dziwką. Żaden z tych frajerów nie mógł liczyć, że za parę dwudziestek wetkniętych do majtek pójdzie z nim do samochodu i zrobi mu loda. Więc lepiej, żeby Flynn szybko doprowadził sprawę do końca. Wraz z rodzeństwem podważyła testament Camerona, żądając połowy tego, co odziedziczyła Berneda i jej dzieci. Cholerna kupa szmalu! Nie wiedziała dokładnie ile, ale szło to w miliony. Miliony! Nawet jeśli podzielić to na siedem części, między wszystkich potomków, to było tego więcej, niż mogłaby zarobić przez całe życie jako striptizerka. Ile mogłaby zdziałać, mając choćby część tych pieniędzy! Nie tylko ona, ale i Cricket, i Dickie. - Też ich pragniesz - zauważył Dickie, jakby czytał w jej myślach. - Już czujesz ich smak. - Flynn powiedział, że to może potrwać latami. - Pieprzenie. Nie mam zamiaru tyle czekać. - Robi, co może. - Ten tłusty dupek? - Dickie prychnął pogardliwie. - Nie słyszałeś, że cierpliwość jest cnotą? - Nie wierz w to. Jeśli bardzo się czegoś chce, można to dostać. Wiem to już od dawna - powiedział. Sugar spojrzała wymownie na zegar nad lodówką. - Muszę iść do klubu - powiedziała, sięgając po torebkę. - W porządku. - Dickie naciągnął czapkę na głowę i ruszył po porysowanym linoleum w stronę drzwi. - Powiedz temu Donahue, żeby się przyłożył, bo inaczej sam będę się tym musiał zająć. - Mrugnął do niej i opanowało ją złowrogie przeczucie, że już zaczął działać. - Nie zrób nic głupiego, Dickie. - Wzięła torebkę i zaczęła szukać kluczyków do samochodu. - Ja? - zapytał, unosząc ręce w geście absolutnej niewinności. Sugar miała coraz gorsze przeczucia. Znalazła wreszcie breloczek z kluczami. - Cokolwiek robię, robię dla nas. - Mrugnął do niej, otwierając drzwi. - Pamiętaj! Gdy drzwi zatrzasnęły się za nim, Sugar przeszedł dreszcz, jakby sam diabeł chuchnął na nią lodowatym oddechem. Dickie Ray był niebezpieczny. I nieprzewidywalny. Jeśli nie będzie ostrożny, schrzani wszystko... nie mogła na to pozwolić. Zaniosła pusty kubek do kuchni, wrzuciła do zlewu i usłyszała ryk silnika furgonetki. - Nie rób tego - wyszeptała i ogarnęła ją panika. - Cokolwiek to jest, Dickie, proszę... nie rób tego. Josh Bandeaux. Intruz. Kłamca. Oszust. Trup.
– Tam, gdzie mieszkaliście. – Z trudem przełknęła ślinę. Słyszała, jak wiatr szumi w
pyta:
Udało mu się pokonać biurokratyczne przeszkody i załatwił ekshumację Jennifer, miała
wymyślisz.
lidl pościel

©2019 www.to-pomarancza.katowice.pl - Split Template by One Page Love